Reklama
Reklama

Gościmy

Naszą witrynę przegląda teraz 20 gości 





Statystyki

Reklama
Nie daj sobie w kaszę dmuchać!
Wpisał Aleksandra Struska   
Piątek, 06. Czerwiec 2008 07:51
Jak świat długi i szeroki, każdy człowiek niemal w każdej dziedzinie swego życia jest poddawany próbom manipulacji. Od tych niewinnych w sklepie spożywczym, gdzie pani sklepowej udaje się namówić nas na kupno bułek nie pierwszej świeżości, po te o poważniejszych konsekwencjach, skutkujące pogwałceniem naszych obywatelskich, pracowniczych czy po prostu ludzkich praw.

Manipulacja opiera się na próbie wykorzystania niewiedzy czy nieświadomości „ofiary” w celu pozbawienia jej przysługujących jej praw czy nakłonienia jej do postępowania niezgodnego z jej interesami. Manipulacja jest problemem w miejscach pracy, odkąd miejsca pracy istnieją. Towarzyszy ona człowiekowi wszędzie. Dlatego poznać własne prawa jako pracownika i domagać się ich egzekwowania znaczy tyle, co „nie dać sobie w kaszę dmuchać”. Jak to osiągnąć na obczyźnie, gdzie większość z nas czuje się nie do końca pewnie, między innymi, a może przede wszystkim pod względem językowym? Wszak nawet w Polsce, gdzie niewątpliwym atutem jest (lub przynajmniej powinna być) dla nas możliwość swobodnego wysłowienia się, gubimy się w gąszczu przepisów!

Kilka praktycznych porad w tej sprawie można było usłyszeć podczas, ogłaszanego wcześniej na stronie „Polacy w North East", dnia informacji dla polskich pracowników (31 Maja, Open Day, w klubie The Rother Rooms, nieopodal Life Centre w Newcastle). Goście zaproszeni na spotkanie w formie krótkiego wykładu przedstawiali ogólnie działalność instytucji przez siebie reprezentowanej, po czym odpowiadali na pytania zainteresowanych. Jeśli forma dyskusji na forum wszystkich zgromadzonych okazała się dla kogoś niewystarczająca, można było również porozmawiać „w cztery oczy”. Na pytania odpowiadali między innymi: przedstawiciele TUC z regionu North East (Trade Union Cogress – organizacja współpracująca ze związkami zawodowymi w Wielkiej Brytanii, propagująca równouprawnienie i działająca na jego rzecz, szczególnie w miejscach pracy); członkowie GMB (jednego z największych związków zawodowych w Wielkiej Brytanii); przedstawiciel Thompsons Solicitors (firmy prawniczej reprezentującej między innymi pracowników, których sprawy wymagają postępowania prawnego); Stephen Hughes – członek Parlamentu Europejskiego z regionu North East (MEP).

Wszyscy mówcy zgodnie wskazywali na nieocenione korzyści płynące z bycia członkiem jednego ze związków zawodowych w Wielkiej Brytanii (trade unions). Zgodnie z ich myślą, związek zawodowy jest jak parasol, który chroni pracownika, reprezentując go np. w przypadku nadużyć w pracy, nieposzanowania praw pracowniczych – we wszystkich sprawach, w których pracownik nie bardzo wie, jak się zachować albo nie do końca zna swoje prawa, więc tym bardziej nie jest w stanie ich wyegzekwować. Stephen Hughes przytoczył słowa Margaret Thatcher, której ambicją (za czasów, kiedy jej ambicje liczyły się w społeczeństwie brytyjskim) było uświadomienie i wpojenie ludziom, że „pojęcie społeczeństwa nie istnieje, liczy się tylko jednostka i rodzina” („There’s no such thing as society – only individuals and families”). Użył jej słów w celu zaprezentowania własnej, przeciwnej tezy: każdy jest członkiem jakiejś społeczności i czerpie z tego nieocenione korzyści. Dodał przy tym, że jego ambicją jest, dla odmiany, aby każdy pracownik był członkiem związku zawodowego. Zapytany, czy pracownik nie będący „związkowcem”, który nagle znajdzie się w sytuacji kryzysowej (np. pracodawca zwleka z wypłaceniem należnych pieniędzy lub „nie radzi sobie” z policzeniem przepracowanych godzin i wypłaca pracownikowi za małą kwotę) i zwróci się do związku z prośbą o pomoc, może liczyć na pomocną dłoń, odpowiedział, że to zależy od polityki danego związku, ale z pewnością niektóre z nich udzielą doraźnej pomocy pod warunkiem podpisania deklaracji członkowskiej.

Keir Gofton, przedstawicielka GMB radzi jednak, aby kuć żelazo póki gorące i nie czekać z decyzją o wstąpieniu do związku zawodowego do krytycznego momentu, bo zawsze pierwszeństwo pomocy należy się zdeklarowanym członkom. Korzystając z jej uprzejmości, można było dowiedzieć się parę innych ciekawych rzeczy. Zapewne nie będzie dla czytelników wielkim zaskoczeniem fakt, że jednym z najczęstszych problemów, z jakimi zgłaszają się do GMB ich członkowie, jest zwlekanie pracodawców z wypłacaniem należnych pracownikom pensji. Ale z pewnością cenna może być na przykład świadomość, że:
  • każdemu pracownikowi zatrudnionemu w pełnym wymiarze godzin przysługują co najmniej 24 dni płatnego urlopu w ciągu roku;
  • pracodawca nie może wymagać od pracownika, by pracował powyżej 48-miu godzin tygodniowo, o ile ten nie podpisze dobrowolnej deklaracji, że godzi się na rozszerzony wymiar godzin pracy;
  • z deklarowanej pisemnie gotowości do pracy powyżej 48-miu godzin można się w dowolnym momencie (z co najmniej tygodniowym wyprzedzeniem) wycofać pisemnie i pracodawca nie może nam odmówić tego prawa;
  • każdemu pracownikowi przysługuje przerwa po 6-ciu godzinach pracy (nie musi być płatna);
  • w każdych 24-ech godzinach pracownikowi przysługuje 11 godzin wolnych od pracy;
  • w każdych siedmiu dniach pracownikowi przysługuje przynajmniej jedna 24-godzinna przerwa od pracy.

Co zrobić w przypadku, kiedy pracodawca narusza wyżej wymienione czy inne prawa pracownika? Odpowiedź Keir Gofton jest prosta: aby nie zostać sam na sam z problemem, należy dołączyć do związku zawodowego, który rozwiązuje za niego wszystkie problemy.
Ciekawostką dla niektórych może być fakt, że nawet, jeśli pracownik nie dysponuje pisemnym kontraktem, przysługują mu podstawowe prawa pracownicze, które nie muszą być szczegółowo (czy choćby ogólnie) określone na piśmie, żeby zyskały ważność. Dowodem legalnego zatrudnienia jest otrzymywany z każdą wypłatą „pay-slip” oraz, w przypadku obywateli A8 (czyli między innymi Polski), dokument potwierdzający zarejestrowanie w Home Office (WRS). Z tym drugim jednakże niejednokrotnie, jak się okazuje, mamy problemy. To dość grząski temat i nie sposób rozwinąć go tu w pełni. Ale nadmieńmy choćby, że nieświadomość nawet nie tyle obowiązku rejestracji w Home Office z chwilą podjęcia pracy w Wielkiej Brytanii (z tą świadomością nie jest już aż tak krucho), ile konieczności kolejnej rejestracji (już bez uiszczania opłaty po raz kolejny) z każdą zmianą pracy, powoduje niezliczone problemy, jeśli w rozwiązaniu potencjalnego konfliktu między pracodawcą a pracownikiem konieczne jest wejście na drogę sądową. Podobnie, jak podkreślał podczas spotkania w The Rother Rooms przedstawiciel Job Centre Plus, jeśli staramy się o status rezydenta Wielkiej Brytanii, wszelkie nieścisłości (związane z nieprzerejestrowaniem się w Home Office wraz ze zmianą pracy) również działają na naszą niekorzyść.

Ben Sellers z kolei, przedstawiciel TUC oraz GMB pociesza, że TUC jest na dobrej drodze do nakłonienia rządu do podjęcia decyzji bądź o całkowitym zarzucenia obowiązku rejestracji pracowników z krajów A8, bądź choćby o wprowadzeniu istotnych zmian, dotyczących między innymi wysokości obowiązującej nas kwoty (oczywiście chodzi o zmiany korzystne dla samych zainteresowanych). Zainteresowanych dalszym losem tej sprawy mój rozmówca odsyła na stronę internetową TUC, gdzie na bieżąco są podawane informacje na ten temat.

Jednym z polskich przedstawicieli GMB przybyłych na spotkanie był mieszkaniec North East Daniel Krzyszczak, działający w związku od dwóch lat i polecający go szczególnie rodakom jako niezastąpione antidotum na wszelkie problemy w pracy. Jak wyznał, do decyzji o wstąpieniu do GMB skłoniły go obserwacje doświadczeń swoich kolegów z pracodawcami – niemal każdy z nich miał problemy z naruszaniem podstawowych praw pracownika. Postanowił dowiedzieć się więcej na temat swoich praw oraz ich egzekwowania – uznał, ze najskuteczniejszą drogą do tego celu będzie dołączenie do grona związkowców.

Daniel zachęca do kontaktu wszystkich, którzy potrzebują rady lub pomocy w trudnej dla nich sprawie związanej z naruszaniem ich praw pracowniczych albo chcą się dowiedzieć czegoś więcej na temat członkostwa w GMB. Można się z nim kontaktować telefonicznie (07783433674) lub mailowo ( Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć. ), jednak zwolennicy kontaktu internetowego proszeni są o cierpliwość, ponieważ Daniel tymczasowo nie ma stałego dostępu do Internetu, w związku z czym oczekiwanie na odpowiedź może potrwać dłużej niż dzień czy dwa.

Wspomniany wyżej członek Parlamentu Europejskiego, Stephen Hughes, również poleca swą radę tym, którzy mają problemy związane z prawem pracy. Oto adres mailowy, pod którym można się z nim kontaktować:
Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć. .

Z wszelkimi tego typu sprawami możecie się również udać do lokalnej siedziby TUC: V piętro
Commercial Union House
39 Pilgrim Street
Newcastle upon Tyne
NE1 6QE

***
Mam nadzieję, że świadomość praw pracownika przyczyni się do waszej asertywności w miejscu pracy pomoże poczuć się pewniej tym, którym tej pewności brakuje. Wszystkich potrzebujących zachęcam do korzystania z powyższych kontaktów.

Aleksandra Struska