Reklama
Reklama

Gościmy

Naszą witrynę przegląda teraz 150 gości 





Reklama
Reklama

Statystyki

Reklama
Pamiętnik opiekunki z Redcar
Wpisał Nina   
Środa, 28. Listopad 2007 13:10
Chciałam powiedzieć, że Anglia to nie raj ani eldorado – kraina wyśniona, mlekiem i miodem płynąca. Człowiek dorabia się tam pracą, często ciężką, która również nawet może uwłaczać jego godności. Praca carer – opiekunki ludzi starszych – jest bardzo mozolna i odpowiedzialna. To nie tylko ścielenie łóżek i rozbieranie/ubieranie, i mycie… wystarczy przeczytać ten pamiętnik, aby się dowiedzieć, co jeszcze trzeba.

I zapewniam Was, że jest to zawsze o wiele więcej, niż mówi agencja rekrutująca, przeważnie przemilczająca wiele ważnych dla nas spraw, a umowy są podpisywane w taki sposób, iż nie mamy żadnych praw.
Piszą w gazetach, że rozmowa z pacjentem i wsparcie psychiczne są bardzo ważne – na to nie ma po prostu czasu. Opieka sprowadza się do wykonania rzeczy koniecznych do funkcjonowania starszej osoby. Redcar nie jest moim pierwszym domem i mówię to z pełną odpowiedzialnością…
Domów jednak jest tysiące – ja byłam zaledwie w kilku...

...11 listopada 2006 podpisałam umowę o pracę jako opiekunka w Redcar (ok.45 mil z Newcastle). Siedem dni później byłam już na miejscu. Zaskakiwało mnie wszystko. Mieszkanie miało być na tyłach domu opieki a było na ciemnym strychu. Można by to nazwać przystosowanym poddaszem, gdyby tak było w rzeczywistości. Nie było umywalki ani toalety ani aneksu kuchennego...nic...cztery ściany ze ściętym dachem z łóżkiem, krzywym stołem, biurkiem, dwoma fotelami i telewizorem.. a z tych czterech ścian, gdy wiał wiatr, sypał się piasek.

Okno było małą luką. Następnie zaskoczyło mnie, że pracuję na dwóch stanowiskach jako carer i sleeper. Później dowiedziałam się, że jako carer mam zmiany uniemożliwiające mi wyjście a jako sleeper nie mogę w ogóle opuścić domu opieki w godzinach 22-8. W dni wolne mogłam iść gdzie chciałam, ale musiałam się dokładnie wyspowiadać gdzie idę i kiedy wrócę. Przez okres 5ciu tygodni nie zdarzyła mi się ani jedna niedziela wolna, pomimo, że jedna z koleżanek była tak uprzejma, że podała mi listę pobliskich Kościołów. Najgorsze jednak w tym wszystkim było to, że pomijając tę udrękę psychiczną i samopoczucie „zaszutego psa” nie chciano mi wypłacić pieniędzy za moją pracę. Umowa, którą otrzymałam po moim upomnieniu o zapłatę za przepracowane godziny, mówiła, iż pracuję 40h tygodniowo.... za te 40h mi wypłacono...zginęło gdzieś moje 25h, które okazały się nadwyżką z całego miesiąca. Udałam się wtedy do Citizen Advice. Tam sporządzono notatkę i pan pomógł napisać mi pismo. Po wręczeniu pisma „dyplomatycznego” w najwyższym stopniu grzecznego i kulturalnego dosłownie po godzinie dostałam wypowiedzenie z nakazem opuszczenia strychu w ciągu 7dni. Poszłam znowu do Citizens Advice. Tam uznano, że pracodawca przekroczył swoje uprawnienia i dostałam adwokata z urzędu. Adwokat potwierdził, że zostałam niesłusznie zwolniona i czy chcę wstąpić na drogę prawną...chciałam.. ale jak?. .bez mieszkania, bez pracy.. próbowałam za wszelką cenę, bo nawet trafiłam do Homeless Section. W Anglii mogę sobie być, ale prywatnie... bo nie spełniam warunków na osobę bezdomną. A podstawowym warunkiem było, że musze mieć przepracowany jeden rok ciągły.

Po co to robię?
Z tego samego powodu co inni, bo nasz Kraj, choć wartościowy nie stwarza waruków do życia. Pracując latami człowiek nie jest w stanie zapewnić rodzinie utrzymania, nie mówiąc o jakiejś pomocy dla najbliższych. Coraz trudniej jest się leczyć a w sklepie wydaje się coraz więcej natomiast lodówka jest nadal pusta. Postanowiłam napisać pamiętnik. Każdy dzień niemal dzień po dniu. Gdzieś upuścić swojego żalu i może po części poddać się ocenie czy to może moja wina...czy po prostu mam pecha?

Dopiero założenie sprawy w Emplyment Tribunal zmusiło mojego pracodawcę do uregulowania zaległości. Nie wiem czy warto im było trafić do Sądu z powodu 128funtów. Widocznie było warto... mnie na pewno, bo dopiero wtedy oddano mi to co mi się należało. Pomyśleć, że te 128funtów to niejednokrotnie miesiąc życia emeryta czy rencisty...

Chciałam ostrzec ludzi. W pogoni za pieniędzmi nie dostrzegamy niebezpieczeństw jakie na nas czekają. Dziś wykonujemy bardzo często te prace, których już nawet Portugalskie dziewczyny nie chcą wykonywać.. dziś one nami nawet gardzą.. tak jak kiedyś gardzono nimi. Sprzątamy, upokarzamy się a w kieszeni niejednego człowieka jest dyplom ukończenia wyższych studiów.. dlaczego? Dlaczego tak się dzieje? Czy ktoś to zaplanował aby nadal gnębić naród polski? Kolejną niewolę?

Nina

Od Redakcji: Zapraszamy do przeczytania w całości wstrząsających wspomnień naszej koleżanki, która jeszcze rok temu, z nadzieją na lepsze jutro wylądowała na lotnisku w Newcastle...
Książkę można zamówić za ok. 4 funty (z wysyłką do Wielkiej Brytanii) w wydawnictwie MyBook.pl – kliknij tutaj...
Wybrany fragment do poczytania – kliknij tutaj...