STOP dyskryminacji polskich pracowników! |
Wpisał Anna
|
Wtorek, 31. Lipiec 2007 00:08 |
Masz problemy w pracy? Uważasz, że Twój pracodawca Cię wykorzystuje? Podlegasz innej jurysdykcji niż kolega Anglik na tym samym stanowisku? Łamane są Twoje prawa? Spotkałeś się z zachowaniami na tle rasistowskim? Odczułeś, że ludziom w miejscu Twojego zatrudnienia przeszkadza Twoja narodowość? A może Twój kolega nie został odpowiednio wynagrodzony za nadgodziny, które przepracował?
Powyżej wymienione symptomy oraz wiele innych oznak rasizmu, dyskryminacji i prześladowania coraz częściej spędzają sen z powiek polskim emigrantom w North East. Na forach internetowych pojawiają się anonimowe posty ludzi zastraszonych i wykorzystywanych. W jednej z fabryk pracownik został uderzony przez swojego przełożonego bo odezwał się w swoim ojczystym języku do koleżanki obok. Zaoferowaną pomoc współpracowników, którzy gotowi byli potwierdzić okoliczności zdarzenia, odrzucił. Kazał ludziom milczeć, tak samo jak jemu kazano w pracy. Skutecznie, bo przecież nikt nie chce ryzykować utratą swojej posady.
Tych kilka miesięcy temu, kiedy incydent miał miejsce, tamci ludzie, wytyczyli granicę pomiędzy dobrem a złem. Godząc się na zatuszowanie sprawy przez swojego pracodawcę, powiedzieli, że Polaków można bić. W tak ekstremalnej sytuacji nasuwa się pytanie co musiałoby się stać, aby ta linia została przekroczona? Rozlew krwi? A może śmierć?
Taka reakcja była zła. Każda następna osoba podejmująca podobne decyzje, robi źle. Nie pozwólmy aby ta granica, została utarta przez nas samych. Nie chowajmy głowy w piasek. Nie pozwólmy nietolerancji i ludzkiej głupocie zwyciężyć praw i przede wszystkim wartości dwudziestego pierwszego wieku.
Fabryka bananów
W fabryce bananów w Londynie czasem pracuje się 74 godziny. Nie ma mowy o wyższej stawce za nadgodziny. Angielski pracownik przyznaje, że po 7 latach pracy nigdy nie został potraktowany w ten sposób. W Bank Holiday, kazano im pracować, bo Polaków ponoć angielskie świata nie dotyczą. Z powodu przepracowania, Polka poroniła zaawansowaną ciążę. Zdecydowała się pozwać firmę. Na przecieki o organizowanym strajku, fabryka bananów odpowiedziała groźbą o zwolnieniach. Poskutkowało. Tylko kilkoro zdecydowało się pikietować.
Światełko w tunelu – Marcin wygrywa 16 tysięcy funtów!
Świat należy do odważnych. Marcin przyjechał do Anglii miesiąc po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Nie znając języka, zatrudnił się w tureckiej fabryce. Odmówiono mu ubrań roboczych, prawa do przerwy, urlopu i człowieczeństwa. Za złe zachowanie, musiał szorować toalety, mimo iż nie należało to do jego obowiązków. Jego kontrakt sporządzony został w języku tureckim. Po angielsku rzucano w jego stronę i reszty Polaków inwektywy. Marcin jako jeden z nielicznych zaczął się skarżyć. Skargami, zasłużył na awans. Postanowił jednak nie dać sobie zamknąć ust i walczyć w imieniu wszystkich, którym odwagi brakło. Zasada angielskich kancelarii „no win no fee” (nie wygrywasz nie płacisz) utwierdziła go w przekonaniu, że warto spróbować i stworzyć precedens. Spotkaniom z angielskim prawnikiem z prawa pracy towarzyszył polski tłumacz. Cichy głos z tłumu przerodził się w głośny krzyk kiedy sąd przyznał Marcinowi 16 tysięcy funtów odszkodowania.
Marcin wyznaczył zupełnie inną granicę między dobrem, a złem. Tę, która ja znam. Postanowiliśmy stworzyć ten dział, dla wszystkich tych, którzy w jakimś stopniu chcą sprzeciwić się nadużyciom w pracy. Zanim podejmiemy jakiekolwiek kroki, musimy wiedzieć z czym macie do czynienia na co dzień. Klikając na link poniżej możecie opisać historie, które napisało dla Was życie. >> Opisz swoją historię << Tutaj na obczyźnie udało nam się wyrobić opinię dobrych pracowników. Sprawny, aby mówiono o Nas jako o narodzie umiejącym bronić swoich największych wartości. I prawa do egzystencji.
Pozdrawiam serdecznie. Anna |