Reklama
Reklama

Gościmy

Naszą witrynę przegląda teraz 26 gości 





Reklama
Reklama

Statystyki

Reklama
Poczucie humoru Anglików
Wpisał Igor Sitowski   
Czwartek, 16. Maj 2013 12:18
Jak się okazuje - ze wszystkich zwierząt, tylko człowiek umie się śmiać. Anglicy też potrafią, ale co do tego czy są ludźmi można mieć pewne wątpliwości. Naukowcy potwierdzają, że śmiech to zdrowie. Śmiejąc się wdychamy powietrze, a nasz organizm jest wtedy bardziej dotleniony.

Ze względu na ich poczucie humoru nie wiem jakim cudem utrzymują się jeszcze przy życiu. Z mojego punktu widzenia, każdy Brytyjczyk już dawno powinien być podłączony do specjalnej aparatury medycznej.  „Nigdy nie zrozumiem kobiet” – stwierdzenie, które wydaje się niczym w porównaniu z tutejszym dowcipem.

Ilekroć nie włączę tv to za każdym razem pokazują talk show. Nie jest to jednak zwykły program rozrywkowy. Do tej pory nie wiem co takiego śmiesznego dzieje się podczas tych wszystkich emisji, że ludziom na widowni lecą łzy ze śmiechu. A goście i prowadzący zachowują się tak jakby byli po co najmniej kilku winach owocowych. Można odnieść też wrażenie, jakby nie dopuszczali do siebie takiej myśli, że kogoś to może nie śmieszyć. Osobiście nie znam nikogo takiego. No może jedną osobę. Max dwie.

Humor Anglików nie różni się praktycznie niczym od 5-latka, który na środku klasy w towarzystwie kolegów wkłada palec do nosa, a potem ciut niżej. Za taki żarcik dostaje się owacje na stojąco. Nawet od starszaków!

Ostatnio natknąłem się na program o małżeństwach, które są w separacji. Do programu zgłosili się dlatego, żeby porozmawiać o tym co ich dręczy i jakie mają zastrzeżenia względem swojego partnera. No i oczywiście, żeby publicznie zrobić z siebie idiotów. Na wszelki wypadek dzieli ich od siebie kilkadziesiąt centymetrów. Nagle, mąż się wścieka bo uważa, że kobieta nie ma racji, a ona nie wytrzymuje i ryczy. Ryczy i bełkocze coś pod nosem, a gil spływa jej po brodzie, trącając lekko mikrofon. Techniczny przynosi pudełko chusteczek, a ona myśli, że po to, żeby potrzymać. Zauważam, że co jakiś spoglądają w dół, tak jakby zamontowany był w tym miejscu jakiś ekran na którym mogą się zobaczyć. Jak się po chwili okazało nie było tam żadnego ekranu. O dziwo - leży tam pan prowadzący. Leży i to tak, jakby akurat był na plaży w samych kąpielówkach. Brakowało tam jeszcze parasola i kolorowych drinków. Awantura trwa na całego i masz wrażenie, że za chwilę zaczną rzucać w siebie krzesełkami.

Dziwaczne miny co kilka sekund w stronę kamery, to reakcje prowadzącego na krzyki męża. Nie wiem w jakim celu operator robił w tym czasie specjalnie zbliżenia na jego twarz, ale być może dlatego, żeby każdy dostrzegł ile włosów w nosie ma gospodarz programu. Może co odcinek organizowali konkurs z takim właśnie pytaniem?

Nie wiem jak to się wszystko skończyło i czy program ma na celu pogodzić małżonków, ale jestem pewien, że każdy przed telewizorem miał niezły ubaw. Gdyby na TVN-ie transmitowali tego typu magazyny, to pewnie mając kilka lat mniej siedziałbym w fotelu i zajadał przy tym paluszki. Mija kilka minut i zmieniam kanał. Dziwnym zbiegiem okoliczności trafiłem na program rozrywkowy. Ale jak rozrywkowy!

W studiu znajduje się mini tor przeszkód. Jest facet przebrany za psa, jest kobieta przebrana za kota i jest facet przebrany za faceta. Facet nadzoruje, publiczność liczy czas, a pies z kotem ścigają się, pokonując trasę z punktu A do punktu B. Na czworaka rzecz jasna. Kto pierwszy – wygrywa. Pies co chwilę zatrzymuje się i unosi nogę do góry udając, że załatwia kolejną potrzebę fizjologiczną, a kot specjalnie staje sobie na ogon i się wywraca. Publiczność przy tym szaleje i zachowuje się tak jakby co najmniej na ostatniej prostej ścigał się Rosberg z Hamiltonem.

Igor Sitowski

Mam na imię Igor. Lat 22. W Wielkiej Brytanii mieszkam od września 2011r. Pasjonuję się dziennikarstwem, stąd po części pomysł założenia bloga i dzielenia się na nim swoimi przemyśleniami. Aktualizuję go systematycznie i myślę, że warto zerknąć na niego raz na jakiś czas. Oprócz przelewania myśli związanych z życiem w UK, moją drugą pasją jest piłka nożna. Będzie można na nim częściej znaleźć felietony na ten temat. Zapraszam wszystkich do przeżywania razem ze mną codziennych wydarzeń na wyspach.
http://ponglisz.blogspot.co.uk/