Polski kandydat w wyborach parlamentarnych w UK - Michał Chantkowski |
Wpisał Barbara Larysz
|
Środa, 07. Czerwiec 2017 09:57 |
Michał Chantkowski mieszka na wyspach od 2006 roku, od samego początku mocno angażuje się społecznie, a od 2014 roku politycznie. Obecnie kandyduje do roli brytyjskiego posła w Anglii z ramienia Partii Zielonych z okręgu Washington i Sunderland. O BREXIT, sytuację Polaków i program zielonych pytała Barbara Larysz.
Ósmego czerwca startujesz w wyborach do parlamentu z ramienia Partii Zielonych, dlaczego właśnie tę partię wybrałeś? Wybrałem właśnie zielonych, gdyż uważam, że to jedyna partia, która chce rozwiązywać prawdziwe problemy ( jak na przykład: zmiany klimatyczne, kryzys w służbie zdrowia), a nie szukać problemów tam gdzie ich nie ma (imigracja). Zieloni to partia otwarta na mniejszości, w tym narodowe.
Dodam też, że inne partie polityczne podpisały swoisty pakt z diabłem, gdyż zamiast zająć się prawdziwymi powodami kryzysu finansowego z końca lat 2000-nych (nierówności społeczne, fakt, iż banki obracały wirtualnymi aktywami), zaczęły atakować łatwe cele – między innymi Polaków. Zamiast tego powinny raczej skupić się na prawdziwych przyczynach kryzysu i prawdziwych rozwiązaniach, na przykład uszczelnieniem systemu podatkowego tak, żebym nie płacił większego (procentowo) podatku od własnej działalności niż google.
Odpowiedzialny lider wskazuje prawdziwych winnych; prawie nigdy nie są nimi ci, którzy nie maja władzy, pieniędzy, a często – słyszalnego głosu.
Gdy przybyłem do tego kraju, był to kraj otwarty i uważałem, to za coś pięknego. W ciągu ostatnich 6-7 lat nastąpiły jednak negatywne zmiany, otwartość na inne kultury jest dziś uważana za problem, a imigranci widziani są jako zagrożenie. Nie zgadzam się żeby tak było i nie musi tak być zawsze.
Jesteś bardzo zaangażowany społecznie, jesteś wpół-założycielem organizacji ICOS, skąd w Tobie tyle motywacji do działania? Do ICOS przyłączyłem się jakieś 6 tygodni po jego powstaniu, ale faktycznie, jestem zaangażowany w działania tej organizacji prawie od początku. Moje życie zmieniło się diametralnie po przyjeździe do Wielkiej Brytanii. Zobaczyłem że, Polacy i inne osoby, które wtedy przybywały do Wielkiej Brytanii byli często niezauważani lub traktowani po macoszemu przez służby i organizacje, które powinny im pomagać. Tam, gdzie było zaangażowanie ze strony państwa lub organizacji brytyjskich, występowały bariery uniemożliwiające skuteczne korzystanie z tejże pomocy, np. bariera językowa. Zacząłem walczyć byśmy byli traktowani równo, tak, jak na to zasługujemy. Dodatkowo uważałem (i nadal tak sądzą), że tylko poprzez współpracę będziemy mogli coś osiągnąć w tej walce. Nie chodzi jednak tylko o współpracę między Polakami, ale też, a może przede wszystkim, współpracę z innymi mniejszościami, które często spotykają się z takimi samymi problemami (dzięki temu udało nam się uzyskać między innymi dostęp do informacji i sieci wsparcia).
Moje doświadczenia życiowe (zetknąłem się z problemami, których doświadczyło wielu nas – np. dyskryminacja w miejscu pracy) i wiedza z zakresu nauk społecznych były chyba największą motywacją do działania.
Jak długo mieszkasz a Anglii, od kiedy interesujesz się polityką, kiedy stałeś się politykiem? W Anglii mieszkam od 2006 roku. Polityką interesuje się od dawna, natomiast członkiem zielonych jestem od 2014 roku. Politykiem stałem się dokładnie 1 grudnia 2014 roku, wtedy przyłączyłem się do partii od razu postanawiając, że będę działać aktywnie - inaczej bym tego nie zrobił! Trzymałem się tego postanowienia do dziś!
Bezpośrednim bodźcem była (na szczęście nigdy nie wprowadzona w życie) propozycja Davida Camerona, by imigranci z UE rejestrowali się na policji zaraz po przyjedzie do Wielkiej Brytanii po to, by można ich było deportować po pół roku, jeśli nie spełniają wymagań traktatowych (czyli np. nie pracują). Uznałem to za propozycje pasującą bardziej do Prus Bismarcka niż Wielkiej Brytanii.
Od 2015 roku jestem Policy Officer (rady programowej, zarazem członkiem zarządu) mojego lokalnego oddziału w Sunderland. Od września 2016 roku jestem członkiem Komitetu do Spraw Międzynarodowych (International Committee) w Partii Zielonych Anglii i Wali. W 2016 roku startowałem w wyborach do władz lokalnych w Sunderland (dzielnica St Peter's). Teraz jestem kandydatem zielonych w jednym z trzech okręgów wyborczych w Sunderland,Washington and Sunderland West.
Stoimy na krawędzi Brexitu, co Twoim zdaniem będzie z Polakami po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii? Opowiadamy się za demokracja i szanujemy wynik referendum, ale jesteśmy jednak zwolennikami wolnego przepływu ludzi w ramach UE. Zdajemy sobie sprawę, ze kampania na rzecz opuszczenia UE była oparta na kłamstwach i przeinaczeniach oraz z faktu, że dla doraźnych celów politycznych Teresa May jest gotowa opuścić nie tylko Unie, ale także Europejska Wspólnotę Gospodarcza. To z kolei oznaczało by koniec wolnego przepływu ludzi oraz konieczność wprowadzenia innych ograniczeń w handlu z niedawnymi partnerami.
Wyjścia ze wspólnego rynku nie było na kartach do głosowania w referendum w sprawie UE, dlatego chcemy żeby wyborcy mogli, także w referendum, zadecydować, czy tego właśnie chcą. Chcemy też, by otwarta pozostała możliwość zastopowania procesu wychodzenia z UE, zatwierdzona poprzez powyższe referendum.
A jaka jest Twoja wizja przyszłości Wielkiej Brytanii, kiedy opuści szeregi unijne? Czy nadal będzie opłacało się nam, Polakom tu mieszkać? Opłacalność to nie jest jedyne kryterium i jedyny wymiar tej sprawy, Polacy maja już tutaj rodziny, problemy ze zmianą szkoły dla dzieci, środowiska...
Warto pamiętać, że tzw. hard brexit spowoduje, że zacznie nas dotyczyć takie same prawo imigracyjne, jakie dotyczy obecnie osób spoza UE, np. kryteria dochodowe przy sprowadzaniu członków rodziny oraz urzędnicze „widzimisię”. Zieloni walczą o to, by prawa obywateli UE do sprowadzania rodzin zostały zachowane tak, byśmy mogli np. opiekować się naszymi rodzinami. Walczy o to na przykład nasza euro posłanka Jean Lambert, poprzez kampanie Citizens of the World.
Obawiam się także ogólnego pogorszenia stosunku do mniejszości narodowych i imigrantów.
Kolejny problem to sytuacja ekonomiczna i zagrożenie dla praw wynikających z dyrektyw unijnych – np. regulacji zabezpieczających przed GMO (żywnością genetycznie zmodyfikowana) czy praw pracowniczych.
Jak Twoim zdaniem, zachęcić ludzi do czynnego udziału w życiu politycznym UK? Wyjść do nich. Zbyt wielu polityków brytyjskich, nawet wypowiadając się o Polakach w sposób pozytywny mówi o nich, a nie do nich lub z nimi. Partie polityczne powinny aktywnie walczyć o polskie głosy.
Czy my jako pojedyncze jednostki jesteśmy w stanie coś zmienić? Nie, dlatego nie powinniśmy działać jako pojedyncze jednostki, lecz razem.
Stowarzyszenia, organizacje, kluby, wreszcie – partie składają się z jednostek, które razem chcą coś tworzyć – lub zmieniać. Dlatego namawiam, niekoniecznie do zakładania nowych organizacji, czy stowarzyszeń, ale angażowania się w istniejące organizacje.
Podkreślam, że angażowanie się w życie społeczne pomaga zapobiec dyskryminacji na wiele sposobów!
Polacy, jako mniejszość narodowa jest jeszcze słabo widoczna i słyszalna, jak możemy to zmienić, będziesz naszym liderem? Jestem gotów pracować na rzecz Polaków, jak i innych mieszkańców regionu. Potrzebujemy jak najwięcej liderów i nie jestem jedyną osobą, która takim liderem może zostać, dlatego zapraszam do współpracy.
|
|