OBYWATELE GORSZEGO BOGA…? |
Wpisał Jakub Kucharzak
|
Środa, 17. Wrzesień 2008 18:45 |
Amerykański filozof Fukuyama przyjął kiedyś heglowską tezę – końca historii. Uważał, że państwo straci na znaczeniu na rzecz demokracji liberalnej. Głosił, że wraz z upadkiem komunizmu narodowość, państwo a zarazem przynależność do danego terytorium wyparte zostaną przez korporacje transnarodowe.
Unia Europejska miała być przykładem wspólnoty państw tworzących jednolite ogniwo dla wszystkich jej obywateli. Polak, Anglik, Czech czy Słowak mieli odtąd tworzyć wspólnotę – równe prawa dla wszystkich.
Idea wspaniałomyślna ale czy mająca swoje odbicie w rzeczywistości? Pracujemy w pocie czoła, dajemy z siebie wszystko, pokazujemy się z najlepszej strony. Jednak to nie wystarcza, nadal czujemy się gorsi – dlaczego? Czy tylko dlatego, że mamy orła w koronie w paszporcie? Czy to nasza wina, że jesteśmy znad Wisły? Nie! Jesteśmy tacy sami, mamy wspaniałą historię, kulturę, a tym samym tworzymy portret współczesnego obywatela świata – rozsiani po całej ziemi, szukamy swego miejsca.
Nasz problem nie tkwi w Anglikach, Irlandczykach czy Niemcach tylko w nas samych. Dlaczego polskie sklepy na Wyspach w większości należą do Pakistańczyków, a nie Polaków? Dlaczego jesteśmy wypełnieni zazdrością, chciwością i nienawiścią? Dlaczego jeśli ktoś nam pomoże chcemy więcej i więcej, a i tak na koniec powiemy – to jego wina? Zmieńmy nasze myślenie i podejście do życia, a inni też inaczej będą nas postrzegać.
Raz na zawsze ściągnijmy z twarzy ,,Chrystusa Europy”, przestańmy żyć przeszłością, ale jednocześnie nie zatraćmy wartości o które walczyliśmy pokoleniami.
Polak to nie burak ze wschodu, z łopatą i wąsem na twarzy. Polak to człowiek nauczony ciężkiej pracy, konsekwencji działania i samozaparcia. Zmieniając siebie zmienimy innych. W końcu mamy dług do spłacenia tym wszystkim, dzięki którym jesteśmy Polakami. Nie patrzmy na Anglików jak na ograniczonych intelektualnie mieszkańców Wyspy. Szanujmy to, że zaprosili nas do siebie i dzięki nim możemy podnosić swoją stopę życiową. Fakt, że poziom szkolnictwa jest tutaj zdecydowanie niższy niż w Polsce. Nie musi od razu oznaczać, że wszyscy Brytyjczycy mają wysoki iloraz aboracji umysłowej.
Z pewnością jeszcze wiele lat upłynie, zanim zniknie ironia z twarzy angielskiego pracownika agencji pracy na widok Polaka. Jak i z twarzy polskiego intelektualisty na widok angielskiego studenta.
Żywię jednak gorącą nadzieję, że dzieci naszych dzieci będą żyć w równej i tolerancyjnej Europie. Gdzie tożsamość narodowa będzie chlubą, a nie poczuciem wstydu czy zakłopotania.
Jakub Kucharzak |