Reklama
Reklama

Gościmy

Naszą witrynę przegląda teraz 12 gości 





Reklama
Reklama

Statystyki

Reklama
Za dziesięć minut trzynasta!
Wpisał Klancyk69   
Piątek, 25. Styczeń 2008 12:21
To słowa, które wyśpiewywał Ireneusz Dudek dobre dwie dekady temu w jednej ze swoich piosenek. A przypomnę, że w tym czasie w Polsce komuna miała się dobrze, ludzie za to nie najlepiej. Dziś żyję i pracuję w Anglii – w jednym z najbardziej kapitalistycznych i konserwatywnych krajów, jakie znosi nasza matka Ziemia. Co wspólnego może mieć głęboka komuna ze światłym, bogatym krajem?

Pragnę podzielić się z czytelnikami skąd wzięło się to skojarzenie w mojej głowie: Pracuję na terenie parku przemysłowego ‘Willton’ w firmie, która w swej nazwie ma coś z lasu i z nieba. Firma ta wchłonęła inną firmę, która w nazwie nie miała nic z wszechświata tylko trzy literki. Otóż, ta powiedzmy ‘fabryka’ zwiększyła swoje obroty kilkanaściekrotnie odkąd większość załogi produkcyjnej to Polacy. Dokładnych danych produkcyjnych - nie posiadam, niestety. Zapewniam jednak ‘fabryka’ naprawdę działa prężnie, ciągle zwiększając produkcję. Są nawet (rzadko, ale bywają) meetingi z załogą gdzie – ludzie z dozoru – dzielą się sukcesami i planami na dalszy rozwój firmy.

Niby jest OK. – nowoczesny kapitalizm dobrze prosperujący przecie!! To jedna z hipotez, jaką możemy tu postawić.
Ja mam jednak nieco inne wrażenia. Kiedy zacząłem pracować w styczniu tego roku do tej pory zaobserwowałem kilka zmian: mój tydzień pracy wynosił 42.5h. wszystko ponad ten czas było płacone jako nadgodziny. Dziś pracuję 10h dziennie (0,5h odliczają na przerwę), czyli o 5h./tydzień więcej, bez nadgodzin. Warto tu zaznaczyć, że nie wszystkim zwiększono tydzień pracy – tylko część załogi (pracują tam Polacy 95% Słowak, Człowiek z Czarnego Lądu) została tak ‘nagrodzona’. Jak to możliwe? Różny czas pracy w jednym zakładzie? Zwiększa się także sukcesywnie liczba stanowisk powiedzmy ‘biurowych’ z niezłym ekwipunkiem np. służbowy samochód. A z drugiej strony idiotyczne oszczędności typu: kupujmy tańszą kawę albo mleko, oszczędzajmy rękawice robocze…

Proszę jednak nie myśleć, że ta firma to jakieś kapitalistyczne krwiopijcy słowiańskiej krwi. Co to, to nie, pracodawca myśli i potrafi docenić pracowitość ludzką, w listopadzie każdy członek załogi został nagrodzony za rekordową produkcję firmy. Nagrodą była zgrzewka (opakowanie – kilkanaście sztuk) piwa. Różnie przyjęta przez załogę – aplauzu nie zauważyłem. Teraz, kiedy święta za pasem, mój chlebodawca nie poszedł na łatwiznę. Na tablicy pojawiła się duża kartka z nazwiskami w poziome oraz z pięcioma rodzajami alkoholi w pionie. Każdy może wybrać przy swojej pozycji, jaki alkohol go uszczęśliwi. Szachownica powstaje zaiste niepowtarzalna, co niektórzy mają trudny wybór, jakby grali partię z Kasparowem. Ja nie piję, nie znam się na alkoholach i doprawdy nie wiem, co zrobić z tą ‘nagrodą’. Kiedy pojawiła się owa szachownica w głowie zabrzmiał mi właśnie Irek Dudek ze swoim przebojem (opisuje jak to w PRL-u stoi przed sklepem w kolejce i wyczekuje na godzinę 13 od której można się było legalnie napić).

To moje indywidualne, subiektywne myślenie o tych metodach, że są iście z epoki minionej Polski Ludowej. A przecież już pisarze epoki renesansu wskazywali jako łatwym narzędziem sterowania tłumem może być alkoholizowanie go. Byłbym wdzięczny za głosy czytelników o podobnych praktykach u angielskich pracodawcach. Zastanawiam się czy nie stosują tu innych rozwiązań do wyrażenia wdzięczności przez pracodawcę np. premia z zysków czy bony żywnościowe do zrealizowania w supermarkiecie? Zapewne nie dowiem się tego od pracodawcy, bo po pierwsze na razie tam pracuję a po drugie z angielskim u mnie kiepsko, dlatego tam pracuję.

Najlepszą puentą niechaj będą słowa mojej żony, która powiedziała napisz na tej szachownicy ‘wy ….. ja chcę czekoladę’

Klancyk69 / napisz do mnie