Reklama
Reklama

Gościmy

Naszą witrynę przegląda teraz 70 gości 





Reklama
Reklama

Statystyki

Reklama
Jak się bawić, to tylko... po polsku!
Wpisał Karolina Jędrzejczyk   
Poniedziałek, 15. Październik 2012 11:14
Wraz z pierwszymi żołnierzami Armii Andersa, do brzegów Wysp Brytyjskich na większą skalę dotarła polska kultura. Przez kolejne 60 lat nieprzerwanie rozwijała się w multinarodowym Londynie, wspierana przez emigracyjny rząd, założoną tu polską prasę, czy prężną działalność ośrodków społeczno-kulturalnych.

Jednak prawdziwa ekspansja „polskości”, taka w wymiarze najbliższym zwykłemu człowiekowi, pojawiła się dopiero po upływie tych kilkudziesięciu lat, kiedy to po symbolicznym otwarciu granic jednoczącej się Europy tysiące rodaków wybrało Zjednoczone Królestwo na swoją drugą ojczyznę. Wtedy też, jak grzyby po deszczu, wyrastać zaczęły różnorodne inicjatywy, mające na celu zapewnić przebywającym tu Polakom namiastkę ojczyzny.

Dlaczego tak bardzo jej potrzebujemy? Odpowiedzi wydaje się być co najmniej kilka – bo tęsknimy do obrazów z dzieciństwa, bo z naszej kultury jesteśmy dumni, bo wiemy że znajduje ona za granicą coraz większe rzesze entuzjastów. Stąd tak chętnie celebrujemy każdą okazję, która zbliża nas do oddalonego o przeszło tysiąc kilometrów kraju. Jednymi z najbardziej oczekiwanych, obejmującymi w zasadzie wszystkie najlepsze składniki polskiej kultury wydarzeniami promującymi rodzimą tradycję są bez wątpienia festiwale, gdzie tej „polskości” można – dosłownie – posmakować, dotknąć i posłuchać.

Do najstarszych i najważniejszych imprez polnijnych na pewno można zaliczyć chicagowski Taste of Poland, który towarzyszy tamtejszej emigracji już od ponad trzydziestu lat. Odbywająca się na przełomie sierpnia i września impreza, swą niesłabnącą popularność zawdzięcza zapewne właśnie tytułowemu „posmakowi” polskości, będącemu mieszanką muzyki w wykonaniu uznanych polskich artystów, kuchni, kinematografii, czy rękodzieła. Ranga wydarzenia wyraźnie rosła wraz z upływem lat, by swój szczyt osiągnąć bodaj w 1992 roku, kiedy to honorowym gospodarzem imprezy został ówcześnie urzędujący prezydent Stanów Zjednoczonych, George Bush senior.

Czy podobną ewolucję przejdzie zdecydowanie młodszy od amerykańskiego odpowiednika, ale już  największy festiwal polonijny w UK, Goniec Polski Festiwal? Czas pokaże, jednak dobra rozrywka na swojską nutę, będąca niepisanym mottem organizatorów, bez wątpienia trafia w sedno emigranckich potrzeb. To także świetny kapitał do dalszego rozwoju imprezy. Jej tegoroczna, trzecia edycja, podobnie jak w latach poprzednich, okazała się sukcesem nie tylko jednoczącym Polaków, ale także pogłębiającym wzajemne relacje z przedstawicielami innych narodowości. – To wspaniała okazja na promocję polskiej tradycji i kultury, na pochwalenie się  dorobkiem i historią naszego narodu – mówi Marta Gołębiewska, reprezentująca organizatorów. Co więcej, to także doskonała sposobność na promocję polskich biznesów, których profil działalności jest niejednokrotnie ukierunkowany znacznie szerzej, niż tylko na polskiego konsumenta. To szansa by pokazać nasz naród takim, jakim słynie od stuleci – otwarty, serdeczny i gościnny. Jako kraj wspaniałej muzyki, bogatego dorobku literackiego, ambitnych przedsiębiorców, czy wreszcie - a dla wielu przede wszystkim - niezapomnianych smaków.

Na tegorocznym Festiwalu o obecność wybornej polskiej kuchni zadbały polskie piekarnie i importerzy krajowych wędlin, których stoiska opustoszały dosłownie w mgnieniu oka. Oprawę muzyczną stworzyły zarówno covery znanych i lubianych polskich przebojów w wykonaniu zespołu Antidotum, jak i na wskroś ponadnarodowe i eksperymentalne brzmienia formacji Siamese Souls, będące elektryzującą mieszanką jazzu, drum’n’base i trip hopu. Artyści Sceny Poetyckiej POSK przedstawili klasykę polskiej literatury znaną i dzieciom i dorosłym – spektakl oparty na wierszach J.Tuwima i J.Brzechwy. Dodatkowo, dzieci, które najszybciej przecież łamią bariery językowe i kulturowe, mogły wspólnie wyszaleć się na ogromnych dmuchanych zamkach-zjeżdżalniach.

Czy to duma z bycia Polakiem, czy może nostalgia, czy po prostu chęć spędzenia miło czasu skłania Polaków do udziału w takich imprezach – nie można jednoznacznie wyrokować. Faktem jednak jest,  że promocyjny potencjał festiwali polonijnych jest w zasadzie nieograniczony, tym bardziej, że silne związki Polaków z ojczyzną stanowią doskonałą bazę do dalszego rozwoju takich imprez. Szczególnie w przypadku młodych stażem inicjatyw pozwala to żywić nadzieję, że systematycznie wrastając w świadomość Polonii, wpiszą się także na stałe w barwny krajobraz multikulturowych metropolii.

Karolina Jędrzejczyk