Reklama
Reklama

Gościmy

Naszą witrynę przegląda teraz 23 gości 





Reklama
Reklama

Statystyki

Reklama
Ale się działo!!! Kto by pomyślał?!
Wpisał Paweł / Polskachata.co.uk   
Sobota, 28. Maj 2011 21:17
Ale od początku... Rano nic nie wskazywało, że w ogóle coś z pikniku wyjdzie. Chmury za oknem jakbyśmy sie obudzili na Islandii, gdzie właśnie wulkan Igcvscdtidrhgfgyfhy wystrzelił największa porcję dymów od 1500 lat, a wiało jak w Zakopcu przy halnym. Nic, tylko się zaszyć w łóżku pod pierzyną i przebimbać cały dzień...

Nastroje minorowe towarzyszyły nam do Exhibition Park. Chmury tańcowaly po niebie z przenikliwym wiatrem, słońca ni na lekarstwo, na kilometr cuchnęło deszczem... Lipa. Otuchy dodawały nam telefony od ludzi, chcących się dowiedzieć  „jak do tego Exhibition dojechać?”.

O 11.00 pojawił się Groszek z łakociami i napojami dla dzieciaków. Niebo dalej wystawiało jęzor w naszym kierunku, ale telefony dzwoniły nieprzerwanie. O 11.10 podjęlismy decyzję o zlożeniu do kupy wielkiego gazebo, które pożyczylismy od Challengera [dzięki, Maciek!]. Razem z Kaziem z Pegaza przez godzinę składaliśmy ten diaboliczny namiot, który za nic nie chciał z nami współpracowa. A wiatr stroil sobie z nas żarty, gdy usiłowaliśmy na szkielet, który non-stop nam się rozpadał, naciągnąć olbrzymią płachtę, wydymając ją jak żagiel.
Nadjechały posiłki [dosłownie i w przenośni] z Małgosi. Część rozpalała grilla i szykowała konsumpcję, a część łapała z nami ten piekielny, gazebowy żagiel.





Po 12.00 nieśmiało, jakby z lekkim niedowierzaniem, zaczęły się pojawiać pierwsze rodziny. Od razu męska część zaangażowana została do stawiania namiotu [spróbujcie takie coś rozstawić przy takim wietrze!], a żenska do...tego co zwykle ;) Dzieci zajęły się sobą same.
Nawet nie wiadomo kiedy, nagle zaroiło się od ludzi. Dzieci, rodzice... Ludzie, którzy towarzyszą NEPCO w piknikach od lat, ale i zupełnie nowe twarze. Całe mnóstwo! Mimo, że pogoda byla nadal fatalna, nastroje zaczęły by coraz cieplejsze. Pomagało w tym, oczywiście, jedzenie ciepłe i zimne, serwowane na stanowisku „Malgosi”, jak i masa słodyczy i napojów, które dostaliśmy od „Groszka”. Impreza się rozkręcała, nawet mimo przelotnego deszczu, który przyprawił nas o mocniejsze bicie serca.



Ok. 13.00 do akcji wkroczyli Beata i Rafał z „Wonderland Children’s Place”, którzy zajęli się najmłodszymi uczestnikami pikniku. Ale się działo!!! Huhu! Przez 2 godziny dzieci „zmuszane” były do przeróżnych akrobacji, wygibasów, biegania, skakania i.... i nie wiem, czy czegos NIE robily! W międzyczasie doszło do zamiany i zamiast dzieci – zmuszono do wysiłku rodziców. Skakanie w worku okazało się dla niektórych mocno kłopotliwe ;) Dzieci, z drugiej strony, radziły sobie z tym genialnie. Na koniec, w ramach odpoczynku, Pani Dyrektor Polskiej Szkoly z Beata i Rafalem z Wonderlandu wymalowali prawie każdą dziecięcą buźkę farbami!



Z racji pogody, ogromnym zainteresowaniem cieszyło się wszystko, co ciepłe. Szczególnie kiełbasa z grilla. Gdy nagle okazało się, że grozi nam „widmo śmierci głodowej” [kiełbacha „wyszla”] – telefon do Groszka zapewnił nam ciągłość aprowizacyjną, a Marzence z Groszka przemarzniętych fanów i dozgonną wdzięczność. Również David z „Malgosi” znalazł jeszcze trochę kiełbasy i dzielnie grillował do ostatniego głodomora! A tych było pod dostatkiem i przybywali nowi. Jako, że piknik odbywał się w ramach Made in Poland Festival, nie zabrakło również Danki Kudlacik, z naręczem najnowszego 2b dla każdego chętnego, indoktrynującej rodaków, by uczestniczyli w imprezach Made in Poland.
Należy również nadmieni , że pojawiły się panie z Projektu Sahara - Adopcja i Rodziny Zastępcze, jak i stary, dobry przyjaciel NEPCO i Polaków – Nadeem z NESMP. Gratulujemy samozaparcia!



Nawet nie wiadomo kiedy wybiła godzina 15.00 i trzeba było piknik kończy. A że od godziny 14.00 wreszcie świeciło słońce – wyraz rozczarowania malował się na twarzach wielu dzieci i rodziców. 3 godziny minęły, jak zwykle, błyskawicznie i nastąpił czas rozstania. Piknik udał się fantastycznie. Na przekór pogodzie pojawiło się ponad 100 osób, bawiąc się, jedząc i rozmawiając. Na przekór powszechnym opiniom, nie było zwaśnionych organizacji, ludzi, sklepów...byli tylko ludzie, którzy chcieli się spotkać oraz da
sobie i dzieciom szansę na świetną zabawę i nowe znajomości.



Chcielibyśmy baaaardzo mocno podziękować wszystkim obecnym dziś na pikniku [i tym, którzy być z nami nie mogli, ale byli z nami myślami]. Wielki buziak dla rodziców i dzieci [bez których nie byłoby takiej zabawy], sklepom „Groszek” i  „Malgosia`s” [bez których padlibyśmy z głodu i pragnienia], Polskiej Szkole Sobotniej, NEPCO i 2b [za zaparcie i zorganizowanie pikniku, mimo wielu przeciwności, zwłaszcza pogodowych!], „Wonderland Children`s Place” [za wymęczenie dzieci grami i zabawami], organizacjom Challenger i Pegaz [za wsparcie logistyczne i za przeklęte gazebo ;) ], Projektowi Sahara - Adopcja i Rodziny Zastępcze, i Newcastle City Council za pozwolenie i udostępnienie miejsca do „spędu”.

Dzięki wielkie i może uda nam się zorganizować coś jeszcze, w bardziej sprzyjających warunkach!
Paweł